Obudziły mnie promienie słońca. Kiedy otworzyłam oczy nie poznawałam miejsca, w którym się znajduje, nie mówiąc już o tym jak się tutaj znalazłam. Przestraszona szybko się podniosłam i zobaczyłam śpiącego obok mnie Jenie.
-O cholera-złapałam się za głowę, którą chciało mi rozsadzić.
Zabrałam swoje rzeczy i szybko uciekłam do łazienki. Kompletnie nic nie pamiętałam, ale sądząc po moim wyglądzie było grubo.
Kiedy wyszłam już ubrana chciałam jak najszybciej uciec, jednak Jenia już wstał.
-O jesteś chodź, zrobiłem śniadanie-rzekł
-Wiesz dzięki, ale już będę się zbierać-odparłam
-Ale Tina..., stało się coś?-zapytał
-Nie, nie nic ja lece pa-pożegnałam się z siatkarzem i wybiegłam.
Wróciłam do domu, ojciec jeszcze spał, a po całym mieszkaniu walały się butelki.
-Mam dojść-usiadłam przy stole i zaczełam płakać. Dlaczego on mi to robi? Czemu nie chce się zmienić? Kiedyś taki nie był, pamiętam, potrafił być normalny, opiekuńczy. Potrafił przytulić, pocieszyć, a teraz?. Teraz potrafi tylko krzyczeć nawet o najmniejszą głupotę.
-Gdzie byłaś w nocy? Martwiłem się-wszedł do kuchni
-Martwiłeś się? Nie możliwe, ty znasz takie słowo?
-Nie pyskuj-stanął naprzeciwko mnie z podniesioną rękę
-No dalej, uderz, na co czekasz? Wiem, że o niczym innym nie marzysz-krzyknęłam, a on wziął głęboki wdech, po czym sięgnął do lodówki.
-Masz tu kasę, idź kup coś do jedzenia-rzucił monetami na stół, trochę mnie to zdziwiło. Zawsze jak dawał mi pieniądze to tylko na piwo.
Z lepszym humorem zeszłam do pobliskiego sklepu.
-Tina, zaczekaj-usłyszałam za sobą, odwróciłam się, a za mną biegł Jenia
-Tak?-zapytałam
-Zostawiłaś to u mnie-wręczył mi portfel
-Dzięki-uśmiechnęłam się
-Tina coś się stało?, zrobiłem coś nie tak? Rano wyszłaś prawie bez słowa-odrzekł libero
-Nie, tylko zrobiło mi głupio-czułam, jak robię się cała czerwona
-Głupio? Dlaczego?-zapytał
-Nie wiem, boże musisz zadawać takie trudne pytania?-podniosłam ton
-Dobrze, nie denerwuj się tak-Gebernikov przejechał rękę po moim policzku
-Przestań-odsunęłam się
-Przepraszam-zabrał rękę -Gdzie idziesz?-zapytał
-Do sklepu-odrzekłam
-Mogę iść z tobą? Czy się będziesz denerwować?
-Możesz-uśmiechnęłam się
-Nie wiedziałem, że z Ciebie taka złośnica-odrzekł
-A ja, że z ciebie taki playboy-zaśmiałam się
-Taki co? Że ja?, Niemożliwe
-Nie wcale, patrząc na ciebie, to pewnie codziennie sypiasz z innymi dziewczynami, specjalnie zabierasz im portfel, żeby wiedzieć gdzie mieszkają, potem przychodzisz i zawracasz gitarę
-Jesteś pierwszą, która mnie przejrzała-uśmiechnął się -Słuchaj może pójdziemy na kawę?-dodał
-Nie wiem czy mam ochotę-skrzywiłam się
-A ja myślę, że masz, tylko nie masz kasy
-A skąd ty możesz wiedzieć że ja nie mam...-spojrzałam na swój portfel -Nie ładnie tak grzebać w cudzych rzeczach -zdenerwowałam się. Super pomyślałam, przecież ja nie miałam tam nawet grosza, jedynie jakieś paragony zdjęcie rodziców i brata. Ciekawe co sobie o mnie pomyślał?.
-To co idziemy?-zapytał Gebernikov
-No dobra chodź
Po 30 minutach dotarliśmy pod restauracje.
-Jenia, mieliśmy iść na kawę, a nie do restauracji, jeszcze do takiej dro...-przerwał mi
-Boże, ale ty masz problem z tymi pieniędzmi, mi to wogóle nie przeszkadza, że ich nie masz
-Tobie może nie, ale mi jest głupio, więc albo idziemy na zwykłą kawę, albo nie idziemy wcale-odrzekłam
-Dobrze chodź, z tego co wiem tam jest dobra kawiarnia-w końcu doszliśmy do porozumienia i w miłej atmosferze spędziliśmy czas, do momentu, aż nie zadziwił mój telefon.
-Tak, słucham
-Gdzie ty jesteś? Miałaś iść tylko po jedzenie, a nie ma cię od dwóch godzin, wracaj szybko, gościa masz-rzekł ojciec, o dziwno chyba był trzeźwy
-Kogo?
-Philip przyjechał-odprał
-Jak Philip?-zdziwiłam się.
Philip to mój były chłopak, chociaż nie wiem czy można go było kiedykolwiek nazwać moim chłopakiem. Ulubieniec mojego taty, często razem upijali się do nieprzytomności, za co potem obrywałam ja.
-Zaraz będę-rozłączyłam się
-Jenia, ja muszę już iść-odrzekłam
-Dobrze, ale stało się coś, bo jesteś bardzo blada?-zapytał
-Nie, nie-uśmiechnęłam się
-Okej, mam jeszcze do ciebie prośbę, daj mi swój numer-rzekł Gebernikov. Wpisałam cyferki w komórkę Jeni, po czym wyszłam z lokalu.
Z wielkim strachem przekroczyłam próg mieszkania.
-Tina nareszcie jesteś-Philip rzucił się na mnie
-Yyyyy cześć-odpowiedziałam zmieszana
-Nie cieszysz się?
-Nie bardzo
-Stęskinałem się-mój były chłopak objął mnie w tali, a ja poczułam pewnego rodzaju obrzydzenie.
-Ja się nie stęskniłam-odepchnęłam go i pobiegłam do pokoju.
Nigdy nie wybacze mu tego co zrobił mi przez ostatni miesiąc naszej znajomości. To były najgorsze dni w moim życiu, na samo wspomnienie przechodzą mnie ciarki. Z płaczem położyłam się do łóżka, słyszałam jak ojciec z Philipem właśnie zaczynają swoją imprezę. Jedno było pewne, dzisiaj z pokoju już nie wychodzę.
Około godziny 18:00 zadzwonił telefon.
-Słucham-powiedziałam zapłkanym głosem
-Cześć, wiesz myślałem o tobie i wymyśliłem, że możesz pracować u nas w klubie-rzekł podekscytowany siatkarz
-Taa, co ja tam bym miała robić?
-Pisać chyba umiesz, sprzątać też, pomagałabyś statystyką, utrzymywała porządek po naszych treningach, zawsze jakiś grosz byś miała, a ja mógłbym zabrać cię do restauracji-zaśmiał się
-No nie wiem-westchnęłam
-Tak czułem, że się nie zgodzisz, dlatego schodź na dół
-Co? Po co?-zdziwiłam się
-Czekam na ciebie-oznajmił Jenia
-Ale ja nie mogę-odrzekłam
-Nie możesz, czy nie chcesz? Czekam 5minut i będę chodził i cię szukał
-O boże, dobrze zaraz będę-z niechęcią wstałam i po cichu, tak żeby nikt nie usłyszał wyszłam z domu. Podeszłam do Jeni.
-Jestem-odrzekłam
-Widzę, to co zgadzasz się?-zapytał
-Nie wiem, muszę się zastanowić
-Nad czym? Przecież to idealne rozwiązanie
-Idealne dla mnie, czy dla ciebie?-uśmiechnęłam
-Nie ukrywam, że mogę mieć z tego pewnego rodzaju korzyści-Jenia zbliżył się do mnie -Płakałaś?-zapytał
Uśmiechnęłam się lekko.
-Przed tobą się nic nie ukryje-odrzekłam
-Chodź idziemy-złapał mnie pod rękę -A teraz mów co się stało-odparł
-Wiesz ciężki okres mam ostatnio, tata się źle czuje, nie mam kasy, pracy, jestem w czarnej dupie-wytłumaczyłam
-No to widzisz, ja znalazłem wyjście z twojej sytuacji, zgodź się proszę, bo znaczne krzyczeć-rzekł libero
-Ale ja nie wiem, nie znam się na siatkówce
-Szukamy osoby do takich pierdółek, podpisać, posprzątać, przynieść idealnie się nadajesz-uśmiechnął się
-No dzięki wiesz-udawałam obrażoną
-Co?-zapytał
-Nic, ja już muszę iść
-Zaczekaj, nie odpowiedziałaś mi na pytanie, zgadzasz się czy nie?
-Dobra, niech będzie że się zgadzam ale jak mi się nie będzie podobać to rezygnuje
-Okej, no to jutro o 09:00 po ciebie przyjadę-oznajmił
-Co jak o...
-Lecę pa, do jutra-wysłał mi buziaka, a ja wróciłam do domu. Tata z Philipem już spali, a ja poszłam w ich ślady.
Obudziłam się o godzinie 08:00. Wyszykowałam i czekałam aż przyjedzie Jenia.
-Gdzie się tak odpicowałaś?-zapytał ojciec, który wzraz z Philipem weszli do kuchni
-Do pracy, ktoś musi!-krzyknęłam
-Mówię ci Tinka jak ja się za tobą stęskniłem-mój były podszedł do mnie i zaczął odmacywać. Dobrze, że zadzwonił telefon, bo mocno by oberwał.
-Słucham-mówiąc to wymownie spojrzałam na Philipa.
-Jestem na dole, mam czekać, czy mnie zaprosisz?-zapytał
-Czekaj, będę za 5minut.
Ciekawe jak długo uda mi się ukryć przed nim, że mój tata jest alkoholikiem.
Po 10 minutach byłam na dole.
-Cześć ładnie wyglądasz, chłopaki na pewno cię zaakceptują-przywitałam się
-Jasne, jedźmy już-odrzekłam
Droga na halę minęła nam dojść szybko. Trochę się stresowałam, ale chyba to, że mi nie zależało dodawało mi odwagi.
-Siemka chłopaki, to jest Tina- przedstawił mnie Jenia
-Dobrze, zróbcie rozgrzewkę, a ja zapoznam Tine z jej obowiązkami-odrzekł trener -To tak narazie możesz podpisać butelki i ręczniki numerkami koszulek zawodników, potem posprzątasz piłki i przyjdziesz do nas na odprawę, chłopki cię zaprowadzą i nie stresuj się u nas jest bardzo fajna atmosfera-odrzekł trener
-Dobrze-uśmiechnęłam się i zaczęłam wykonywać swoje obowiązki. Przyglądałam się pracy zawodowków. Widziałam jak zawodnik z numerem 19 uśmiecha się do mnie co odwzajemniałam. Spodobał mi się, nie powiem.
-Rossard-powiedziałam pod nosem jego nazwisko.
Minęła godzina!
-Chłopaki kończymy trening, za 15 minut zapraszam na odprawę, ciebie też Tina-uśmiechnął się trener.
Zebrałam swoje rzeczy i zaczęłam kierować się w stronę korytarza.
-I jak ci się podoba?-zapytał
-Super, zawsze o tym marzyłam wiesz?, żeby podpisywać butelki-odrzekłam śmiejąc się
-No widzisz spełniłem twoje marzenie, a ty spełnisz moje?-zapytał
-Zależy jakie?-podniosłam brwi do góry
-Dasz się zaprosić do restauracji i nie będziesz marudzić-odrzekł
-Zdzwonimy się-oznamiłam wchodząc do sali, gdzie miała odbyć się odprawa. Wszystkie miejsca były zajęte przez tych wielkoludów.
-Jenia mam pytanie, ile to będzie trwało?
-Godzina może dwie, zależy-odrzekł
-Super-szepnęłam
-Może chcesz usiąść?-zapytał zawodnik z 9
-Nie dziękuje, ale wy musicie mieć bardziej wypoczęte nogi-zaśmiałam się
-Thibault Tibo jestem-wyciągnął rękę w moją stronę
-Tina-uśmiechnęłam się
-Ładnie-odrzekł, a ja poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę, po czym wylądowałam na czyjś kolanach
-Co ty robisz?!-krzyknęłam na Gebernikova
-Przecież nie będę siedziała na twoich kolanach-odrzekłam
-Dlaczego?
-Nie sądzisz, że to będzie dziwnie wyglądało?
-Nie, wiesz, w końcu ze sobą spaliśmy-szepnął mi na ucho
-Aha-odprałam i przesiadłam się na miejsce obok Rossarda. Nie wiem dlaczego, ale zdenerwowało mnie to. Co? Że spaliśmy ze sobą, to już jestem jego własnością?. Żebym ja chociaż coś pamiętała z tej nocy, a tu nic totalna dziura.
Po kilku minutach skończyła się odprawa i każdy udał się w swoją stronę.
-Tina, poczekaj!-usłyszałam głos Tibo
-Tak?
-Pójdziemy na kawę?-zapytał
-W sumie... Czemu nie-odrzekłam
Rossard zaprowadził mnie do jakiejś knajpki, gdzie miło spędziliśmy popołudnie.
-O siema Jenia-krzyknął a ja obruciłam się i zobaczyłam siatkarza z jakąś dziewczyną.
-Może się dosiądziecie?-zaproponował
-Pewnie-odpowiedziała blondynka
-Liza jestem -podała mi rękę
-Tina-odpowiedziałam
Dalsza część spotkania nie przebiegła już tak miło. Liza przechwalała się czego to ona nie ma, chociaż tak naprawdę to ona nie miała nic oprócz bogatych rodziców. Typowa dziewczyna jak ja to mówie na szybki numerek. Nie oceniam ludzi po wyglądzie, bo może gdybym sama miała tyle kasy, to bym tak wyglądała, ale ona denerwowała mnie jak nikt inny. Może ze względu na Jenie, który przez godzinę przyglądał się jak grzebie w kawałku ciasta od czasu do czasu się uśmiechając. Zaraz?! A może ja jestem zazdrosna?.
-Dobra słuchajcie, ja się będę zbierać-odrzekłam
-Już?-odezwał się Tibo
-Nom, chce już wrócić do domu
-To cię odwioze-zaproponował przyjmujący
-Nie, ja mam niedaleko przejdę się, no to miło było, do widzenia-uśmiechnęłam się i wyszłam. Wracałam powoli, nigdzie mi się nie śpieszyło, w domu czekał Philip z ojecem, do kompletu z bratem.
Marzyłam o tym, aby móc się komuś zwierzyć, wypłakać.
-Tina, nareszcie cię dogoniłem-oznajmił zdyszany Jenia
-To po co za mną biegłeś?-zapytałam
-Chciełem ci wyjaśnić-odparł libero
-Ale ja nic nie chce wiedzieć, każdy ma swoje życie i swoje tajemnicę-odrzekłam
-Serio? Bo odnosiłem wrażenie, że...-przerwałam mu
-Słuchaj no, ja przyszłam na kawę z Tibo ty z Lizą, co w tym dziwnego? Przecież nie jestem twoją dziewczyną nie?-zaśmiałam się
-Ja w tym nie widzę nic śmiesznego-rzekł Gebernikov
-Nie no ja też-spoważniałam
-Chodź odprowadzę cię-złapał mnie za rękę
-Nie musisz-odrzekłam
-Ale chce, bardzo chce-Gebernikov zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość. Po czym pocałował, początkowo byłam zaskoczona, ale z czasem zaczęłam pogłębiać pieszczote.
-Albo mam inny pomysł, pojedźmy do mnie-szepnął mi na ucho
-Nie-zaprotestowałam -Ja naprawdę muszę już iść-zamknęłam oczy i wtuliłam się w tors siatkarza. Tak tego chciałam.
-Przepraszam -powiedziałam i zaczęłam biec w stronę domu, z płaczem wbiegłam do pokoju. Kurwa Tina, ty się chyba zakochałaś.
Szybko usnęłam, następnego dnia musiałam iść do pracy, wiedziałam, że spotkam tam Gebernikova. Kiedy zajrzałam w telefon miałam jedną nieodczytną wiadomość.
To było bardzo miłe, nie mam pojęcia dlaczego uciekałaś ~Jenia
Ubrałam się i wyszłam do pracy. Nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy.
-Zgadni kto to?-usłyszałam
-Jenia?! Co ty tutaj robisz?-zapytałam
-Przyjechałem po ciebie-oznajmił
-Nie prosiłam
-Wiem, ale ja sam z siebie, bardzo cię lubię wiesz-stanął naprzeciw mnie
-Ja też Cię lubię-odrzekłam
-Tak? No to mam propozycję, dzisiaj po treningu pojedziemy do mnie i przy okazji lepiej się poznany co ty na to?
-Nie wiem co masz na myśli mówiąc lepiej się poznamy-podniosłam brwi do góry
-Na pewno nie to co ty, zboczuchu-zaśmiał się i ruszyliśmy na halę.
*2 godziny później*
Skończyłam pracę i razem z Jenią udałam się do jego mieszkania. Przy progu przywitał nas jego pies. Nawet nie pamiętałam, żeby on był tam tej nocy.
-Usiadź sobie, a ja zrobię herbatę-rzekł libero
-Okej-uśmiechnęłam się i wzięłam na kolana małego kundelka
-Proszę-wreczył mi kubek
-Dziękuje
-No to teraz powiedz mi coś o sobie-odrzekł siadając naprzeciwko mnie
-Wolę żebyś zadawał mi pytania-oznajmiłam
-Okej, no to masz rodzeństwo?-zapytał
-Tak, mam starszego brata
-Wspominałaś, że twój tata jest chory, na co?
-Yyyyy na cukrzyce-skłamałam, wstydziłam się przyznać, że jest uzależniony od alkoholu
-Masz chłopaka?
-Gdybym miała to nie siedziałabym tutaj z tobą
-A mama? Czym zajmuje się twoja mama?
-Moja mama nie żyje-opuściłam głowę
-Przepraszam, mogłem nie pytać-objął mnie ramieniem
-Nic się nie stało-odrzekłam wtulona w siatkarza.
-Zastanawiam się nad jednym...-zaczęłam
-Nad czym?
-Dlaczego nic nie pamiętam z tamtej nocy, którą spędziłam z tobą
-Naprawdę nic? To może ci przypomne?-siatkarz zaczął mnie całować, co oczywiście odwzajemniłam. Przerwał kiedy usłyszał, że ktoś wchodzi do mieszkania, jak się okazało była to jakaś dziewczyna, która na nasz widok z płaczem wybiegła.
-Jenia, kto to był?-zapytałam
-Nieważne-odrzekł i dalej mnie całował
-Ważne! To twoja dziewczyna?
-Teraz już chyba była-uśmiechnął się
-Przepraszam cię, ale ja nie mogę-odsunęłam się -Każdą dziewczynę tak traktujesz? Może ona cię naprawdę kochała, a ty jeszcze śmiejesz się z tego że ją zdradzasz, mówiłam, że z ciebie typowy playboy-zaczęłam szykować się do wyjścia
-Przesadzasz naprawdę-odparł
-Nie chce być koleją twoją dziewczyną do bzykania
-Ale ja nie chce żebyś nią była, naprawdę - spojrzał mi w oczy
-Ciekawa jestem czy do tamtej dziewczyny też tak mówiłeś?-odrzekłam i wybiegłam z jego mieszkania.
Miał być piękny wieczór, a wyszła totalna dupa.
*Kilka dni późnej*
Nie utrzymywałam kontaktu z Jenią, od tamtego zajścia, za to pogłębiły się moje stosunki z Rossardem. Bardzo go polubiłam, czułem że jest inny, nie chodziło mu tylko o to, aby zaciągnąć mnie do łóżka. Dzisiaj wyjeżdżaliśmy na turniej do Polski. Wszyscy mówili, że jest tam świetna atmosfera, a mnie przerażał fakt lotu samolotem. Nigdy nie leciałam i strasznie się bałam. Miałam tylko nadzieję, że będę miała miejsce obok Tibo. Niestety miejsce obok mnie zajął Gebernikov. Kiedy ruszyliśmy na pas startowy, poczułam jak z przerażenia pocą mi się ręce.
-Z czego się śmiejesz?-spytałam Jenie
-Nigdy nie leciałaś samolotem?
-Nie miałam takiej potrzeby-odpowiedziałam -O Jezus-szepnęłam kiedy wybiliśmy się w górę, a Jenia złapał mnie za rękę, którą szybko zabrałam.
-Przestań się na mnie gniewać, przecież ja nic nie zrobiłem -Mało tego załatwiłem nam wspólny pokój, więc nie masz wyjścia musisz się ze mną pogodzić-zaśmiał się Gebernikov
-No chyba sobie żartujesz-odrzekłam
-Dlaczego? Chce ci przypomnieć tamtą noc
-Ale ja nie chce, zadzwoń sobie do innej dziwaczny, takich jak ja masz pewnie na pęczki-uśmiechnęłam się i włożyłam słuchawki. Gebernikov coś tam jeszcze mówił pod nosem, ale nie słyszałam.
Chciałam jak najszybciej wylądować. Przerażał mnie jedynie fakt mieszkania w jednym pokoju z Jenią.
Po godzinie odezwał się do mnie Gebernikov
-Tina, będziemy lądować awaryjnie-oznamił
-Co? Ale jak co się stało?-powiedziałam z przerażeniem, a Jenia zaczął się śmiać
-Głupi jesteś, to nie było śmieszne, ja się bałam
-Ze mną się nie musisz niczego bać-objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego. Co jak co, ale u niego czułam się bardzo bezpiecznie. Nawet nie wiem kiedy zasęłam. Obudził mnie komunikat o lądowaniu. Jenia także spał oparty o moją głowę. Musiało to słodko wyglądać.
Z trudem wysiadłam z samolotu.
-Wszyscy są?-zapytał trener
-Zakochańce są to wszyscy są-rzekł Kevin i wszyscy spojrzeli na nas.
-Jakie zakochańce?-skrzywiłam się
-Tak słodko spaliście, aż wam zdjęcie zrobiliśmy-odprał Le Goff pokazując nam fotografie
-O Boże, dobra chodź Jenia, a i jeszcze jedno jak to zdjęcie pojawi się w sieci to nie daruje-krzyknęłam i razem z Jenią poszliśmy do naszego pokoju.
Był piękny, nigdy w takim nie byłam, wszystko tak lśniło, że bałam się cokolwiek dotknąć.
-Ejjj no miało być jedno łóżku-skrzywił się Gebernikov
-Hahahah, marzenie twoje
-Zawsze możemy złączyć-usiadł koło mnie
-Nie ma takiej opcji kochany, ono jest moje, rozumiesz MOJE
-W sumie nie jest takie małe, mi by miejsca starczyło-siatkarz poruszył zabawnie brwiami.
Chwilę siedzieliśmy naprzeciwko siebie.
-Powiesz mi dlaczego taka jesteś?-zapytał francuski libero
-Jaka?
-Udajesz, że ci nie zależy, a tak naprawdę jesteś o mnie zazdrosna-odrzekł chłopak
-Ja po prostu nie chce się do nikogo przywiązywać, za dużo razy cierpiałam, płakałam przez innego człowieka. Życie nauczyło mnie tego, że nie warto ufać-spósciłam wzrok
-Szkoda wiesz, bo ja bym bardzo chciał żebyś mi zaufała-Gebernikov złapał mnie za rękę, jedank ja szybko ją zabrałam i stanęłam przodem do okna.
-Co się stało?-zapytał Jenia
-Nic, jestem zmęczona chciałabym się położyć-odparłam
-No to kładź się-klępnął ręką miejce obok siebie
-Idź na swoje łóżko
-Ale...-chciał coś powiedzieć, jednak szybko mu przerwałam
-Dobra, okej to ja idę na twoje-odrzekłam. Przykryłam się kołdrą i szybko zasnęłam.
Rano obudził mnie huk zamykających się drzwi, kiedy otworzyłam oczy Jeni już nie było a wskazówki zegara wskazywały godzinę 09:00. Szybko się ogarnęłam i zeszłam na śniadanie. Dziwnie się czułam tłum dwu metrowych facetów i ja ledwo 180cm. Uśmiechnęłam się w stronę Tibo, a po chwili zajęłam miejsce obok niego.
-Jak tam?-zapytał przyjmujący
-Spoko, a ty jak się czujesz? Wygracie dzisiaj?-zpaytałam
-No pewnie-odrzekł Rossard, a ja zaczęłam się śmiać, sama nie wiem z czego.
-Tibo, gdzie jest Jenia?-zapytałam
-Nie wiem, przyszła jakaś laska i gdzieś z nią poszedł-oznajmił francus
-Aha-udawałam obojętną, choć nie byłam.
Po 15 minutach Gebernikov rzeczywiście wrócił z dojść ładną dziewczyną na stołówkę. Wymieniliśmy spojrzenia, po czym libero wzraz z Olgą, jak udało mi dowiedzieć zajęli miejsca obok nas. Naprawdę nude było słuchanie jakie to ona miała przygody.
-Tibo, idziemy się przejść?-zaproponowałam
-Pewnie-Rossard wstał od stołu i razem wyszyliśmy przed holtel.
-Nareszcie nie muszę jej słuchać-wzięłam głęboki wdech
-Aaaa zazdrosna jesteś-zaśmiał się Tibo
-Nie no ty też?!, nie jestem zazdrodnsa, po prostu nie trawie takich dziewczyn i tyle, a wy wszyscy że zazdrosna, jeszcze o Jenie no śmieszne naprawdę-nie mogłam przestać gadać
-Okej, chodź idziemy się przejść-w dobrych humorach spacerowaliśmy po pobliskim parku. Z nim czułam się inaczej niż z Jenią, może nawet trochę lepiej. Wiedziałam, że mogę mu powiedzieć wszystko i zostawi to tylko dla siebie.
-Tina, ty i Gebernikov jesteście razem?
-Nie no co ty-zaprzeczyłam
-A spali...-wiedziałam o co mu chodzi
-Tak spaliśmy się ze sobą, tylko-usiadłam na ławce
-Tylko co?
-Ja nic nie pamiętam, wiem że była imepraza, tańce, alkohol, ale co było w nocy to nie pamiętam-uśmiechnęłam się niepewnie
-Czyli tak do końca nie wiesz czy z nim spałaś
-No nie, a co ty tak się dopytujesz? Zazdrosny jesteś?-zaczęłam się śmiać
-Ja? Nieee o kogo?-siatkarz również się zaśmiał, a ja odruchowo przytuliłam się do jego ramienia. Cisza, spokuj, śpiew ptaków, obok Tibo, no jestem w raju.
*Perspektywa Jeni*
Siedziałem sam w pokoju i myślałem o Tinie, co takiego się stało w jej życiu, że nie chce mi zaufać, a może to ja robię coś nie tak?. Może powinien pokazać jej, że mi na niej zależy, bo zależy. Z rozmyśleń wyrwał mnie fakt, że Tina nie wróciła jeszcze ze spaceru. Zajrzałem do pokoju Rossarda, jego również nie było, więc postanowiłem przejść się do parku i zobaczyć jak się bawią. Długo nigdzie ich nie widziałem dopiero śmiach Tiny pozwił mi ich zobaczyć. Siedzieli razem na ławce, ona przytulona do jego torsu, on obejmujący ją ramieniem i jej uśmiech, uśmiech którego przy mnie nie ukazuje. Wyglądali jak para zakochanych. Zasmucony wróciłem do hotelu i zacząłem szykować się na mecz z Serbią.
---------------
Jedynka ✔
Dwójka pojawi się jak BD 40 wyświetleń XD
Zachęcam do czytania następnych rozdziałów.
Pozdrawiam 😘
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz